sobota, 27 grudnia 2014

Świąteczne spacerki - I love Lab:)

Jak tam u was przebiegało spalanie kalorii po świątecznym żarciu ;) u nas spacerki po lasach, łąkach i parkach  z ukochanym psiakiem :)














Goloneczka :)

Lubicie golonkę? Ja uwielbiam...kiedyś myślałam, że to bardzo tłuste i kaloryczne danie. Nic bardziej mylnego, pod warunkiem, że przygotujemy ją w odpowiedni  sposób no i oczywiście nie zjemy skory  :)

Może nie uwierzycie, ale mięsko z golonki to jedno z chudszych i delikatniejszych  mięs polecanych przez dietetyków.
Najbardziej uwielbiam golonkę gotowaną przez mojego ojca, zresztą nie tylko ja...rozchodzi się w oka mgnieniu. W tym roku jednak na świątecznym stole pojawiła się golonka mojej siostry .
Po bawarsku, ale nie tylko z piwkiem ...dodała tez wino.

Przepisisk podam jutro bo dziś już nie było czasu, aby go zapisać. Nie mniej jednak smakuje jeszcze lepiej jak wygląda :)

środa, 24 grudnia 2014

Wesołych Świąt :)



 
Marzeń o które warto walczyć.
Radości, którymi warto się dzielić,
przyjaciół z którymi warto być
i nadziei bez której nie da się żyć.

wtorek, 23 grudnia 2014

Rybka po grecku ze sokiem pomidorowym :)

Wszyscy wiemy, że z greckim daniem ma to mało wspólnego, ale tak się przyjęło więc niech tak zostanie..Ryba po grecku :)





Praktycznie wszelkie przepisy na to danie są bardzo do siebie podobne i mało kto robi je w wersji light. Pewnie, że można, ale rybka gotowana i warzywka na parze w tym przypadku to nie to , to nie ten smak:) Ja osobiście przyrządzam na Wigilie i ew. jakieś większe  domowe party czyli 2 razy w roku tak więc chyba można sobie pozwolić :) 

Grecki mintaj lub dorsz  w moim wydaniu jest jednak troszkę inny, a to dzięki temu,że używam soku pomidorowego.

Na "Greka" potrzebne nam będzie:

- ok 12 sztuk większego mintaja lub dorsza
- 10 dość dużych lub 20 mniejszych marchewek
- 3 korzenie pietruszki
- 1,5 małego selera lub 1wiekszy
- 1 por (3/4 - końcówkę zielonego odrzucam)
- 2 cebulki
- olej 
- ok 100g masła
- mąka 
- sol,  pieprz
- 2 słoiczki koncentratu pomidorowego
- ok 500ml soku pomidorowego
- Prymat  przyprawa do Bruschetty 1/2   opakowania
- 2 łyżki ketchupu (ja używam kotlin light)

Jeśli kupujemy mrożone rybki oczywiście rozmrażamy je i osuszamy ręcznikiem papierowym. 




Przygotowywanie zaczynam od obrania warzyw, umycia, a następnie starcia ich na dużych okach. W tym celu wykorzystałam męskie ręce... Bo niby, dlaczego faceci maja nie pomagać w kuchni??? W końcu zjadają większość tego, co kobiety ugotują;-) 



Patelnię smaruję olejem i wrzucam na nią posiekaną w kostkę cebulkę oraz por w cienkich paseczkach, po chwili dodaję marchew, seler, pietruchę i zalewam to sokiem pomidorowym. Duszę warzywa ok 15 minut, po czym dodaję koncentrat pomidorowy, ketchup  i przyprawę do bruschetty. Prużę dalej do chwili, gdy sok całkowicie odparuje. Jeśli macie dużą patelnię zrobicie to na raz, ja robiłam na 2 razy, bo było mi wygodniej. Pierwszą i drugą turę warzyw wrzucam do miski, dodaję masło i doprawiam do smaku sola i pieprzem. Całość odstawiam do wystygnięcia i zajmuje się rybkami.


Pierwszy raz wykorzystałam przyprawę do bruschetty i muszę przyznać, ze komponuje się rewelacyjnie wraz z sokiem pomidorowym. Potrawa nabiera super aromatycznego smaku.

W tym przypadku 6 sztuk dorsza i 6 mintaja kroję na 3 części, solę, pieprzę i obtaczam w mące. Dalej tradycyjne smażenie, na gorący olej wykładamy rybki i smażymy do uzyskania złotobrązowego koloru.  Ryba w tak małych kawałkach smaży się szybko i przy nakładaniu nie trzeba dziabać, aby nałożyć porcyjkę, dlatego robię ją w mniejszych kawałkach, ale oczywiście każdy zrobi jak mu wygodniej. 
Usmażoną rybkę odłuszczam na ręczniku papierowym, a następnie układam w naczyniu. 
1 warstwa warzywka 2 rybka 3 warzywka 4 rybka 5 warzywka 6 rybka 7 warzywka. 






Mój przepis jest na naczynie żaroodporne 5 litrowe. My zazwyczaj zajadamy się podając na zimno, ale w naczyniu żaroodpornym można spokojnie podgrzać w piekarniku i podać na ciepło. 
Jeśli chodzi o przechowywanie pamiętajcie, że wszelkie potrawy z dodatkiem świeżej (smażonej cebuli) szybciej się psuja, tak wiec max 6 dni i powinno być to zjedzone. 

U mnie takie naczynie 5 l. w 2 dzień świąt jest już pochłonięte więc nie muszę się martwic, ale jeżeli chcecie mieć rybkę do sylwestra radze zrobić ją bez cebuli dodając tylko por, w takim przypadku większą ilość.  



Smacznej rybki życzę :)




niedziela, 21 grudnia 2014

Świąteczne gotowanie...12 potraw na stole :)

U mnie tradycja się ostała, kucharzymy  z siostrą, tak wiec 12 potraw nie przygotowuje, ale na stole tyle będzie. Te które będę  robić  na bank zamieszczę. W moim wydaniu jeszcze ...
- sałatki śledziowe
- rybka po grecku
- karpik
- pierogi ( przepis z zeszłego roku)
- kompot z suszonych owoców ...i kto wie co jeszcze wymyślę. dąb

Ogólnie u nas na Wigilijnym stole  znajdziecie...

1) barszcz lub zupa rybna ( w ty roku barszcz)
2) karpik 
3) ryba po grecku
4) makiełki
5) groch z kapustą
6) sałatka śledziowa
7) pierogi z kapustą i grzybami
8) kompocik
9) chleb
10) masło
11) makowiec
12) sałatka z makaronu 

My jeszcze robimy kapustę z fasola , sernik, sałatkę z tuńczyka.

A na 2 dni świąt...  rolady, pieczeń , schab ze śliwką,  bigos, galaciki oraz kilka sałatek..ale to w kolejnych postach.

Na dziś mowie dobranoc bo jutro niedziela handlowa i trzeba rano wstać  :)

Ps. karpika kupuje zawsze na dzień przed Wigilia:)






Świąteczny czas - mile wspomnienia...pamietacie jeszcze ???

Okres Świąteczny pewnie nie wszystkim kojarzy się dobrze, znam masę  osób, które  nie cierpią tych chwil, ale szanuje ich zdanie, każdy w końcu  ma prawo do własnego  zdania i własnego  przezywania  "Tych Dni" Hehe tak mi się właśnie  przypomniało, ze jakiś czas temu czytałam  o wielkiej aferze, bo jeden z marketów w Pl zamienił nazwę "Święta" na "Te Dni" czy coś w tym stylu. 
Nie wiem czy jest to na tyle ważne , aby zajmować  się tym w mediach, no ale najwidoczniej  w kraju nie ma większych problemów :)

Co do Świątecznego okresu, to fakt gdy byliśmy dziećmi wszystko było bajeczne, kolorowe, pełne nadziei, z wiekiem i rzeczywistością, która nas otacza chyba coraz mniej uwagi przywiązujemy do tego wszystkiego. W sumie szkoda bo nie dość, ze nasza wyobraźnią kurczy się niesamowicie to jeszcze tracimy ta nadzieje i porzucamy marzenia. Zamiast przeżywać fajne chwile stresujemy się i kumulujemy złe emocje... bo sprzątanie gotowanie ...tylko po co???

Ja zawsze staram się wracać myślami do tego co było, a święta wspominam rewelacyjnie, choć pewnie wielu z was uzna to za  śmieszne, zawsze przypominają mi się pewne akcje...

Jedna z nich było to, ze po Wigilii musiałyśmy z siostra pójść do 2 pokoju bo Gwiazdor przylatywał saniami  na balkon, ale dzieci nie mogły go widzieć bo każde chciałoby z nim rozmawiać i nie zdążyłby rozwieść prezentów. Następnie rodzice otwierali drzwi i krzyczeli...o jej jakie piękne prezenty , a my z siostra zabijając się o siebie biegłyśmy aby je zobaczyć. 

Nigdy chyba nie zapomnę jak bardzo cieszyłam się z wózka dla lalek, piękny skóropodobny (moj oczywiście niebieski) do tego kołderki, lalki...miałam 7 lat, a pamiętam to jak dziś:)wózek jak dla dziecka i mało tego jako 7 letnie dziecko mieściłam się do niego :)
Kolejne święta i ta sama sytuacja, tym razem telefony, przez które moglysmy  z siostra rozmawiać nie wychodząc z łóżek.  Lalki barbie, które zginały ręce i nogi. To było coś!!!

Wigilie spędzaliśmy rożnie, raz w domu, raz u jednych czy u drugich dziadków , ale był ten klimat, emocje , oczekiwanie no  i pełnia radości :)

Choć teoretycznie wiedziałyśmy, ze gwiazdor nie istnieje, to na dobra sprawę wyszło to gdy miałam chyba 10 lat. Wigilia - tradycyjnie no i oczywiście prezenty podrzucone przez balkon. Wtedy poza innymi bajerami dostałyśmy grę telewizyjna.  Wszystko było super, ale tatę prosiłyśmy, żeby pograł z nami, a on na to... cala noc w to grałem i już mam dość.  Śmiałyśmy się z siostra do łez  :) Tata wymiękł

Pamiętacie???                                                                                    

To nie moja gra, ściągnęłam foto, ale tak to wyglądało, mamy ta grę do dziś  i działa, mało tego satysfakcja i supr zabawa gwarantowana :)


Ja mogłabym wspominać i wspominać pytanie tylko czy obecnie dzieci przeżywają   to co przeżywaliśmy  my???
Wątpię w to i  szczerze... żal mi tych dzieciaków! Fakt maja wszystko najnowsze laptopy, telefony, gry, masę  kursów  oplaconych no cuda na kiju. 
Ale czy maja to co my mieliśmy??? Wieczne zabawy na dworze, masę przyjaciół. nie wirtualnych tylko prawdziwych, którzy wchodzili do domu bo nie potrzebowali zaproszeń i terminów.
A co najważniejsze mimo, ze rodzice pracowali zawsze mieli dla nas czas. 

Święta Bożego Narodzenia to był zawsze piękny czas niezależnie od tego kto ile miał pieniędzy.

No trochę się rozjechałam w tych wspomnieniach, ale czasami warto. 

I wiecie czego najbardziej sobie życzę... jeśli uda się i będę miała dzieci, to żeby wspominały Boże Narodzenie i każde inne święta tak miło i ciepło jak ja.

Tego samego życzę Wam :)))


Świąteczne gotowanie czas rozpocząć - Barszczyk :)

Zazwyczaj barszczyk robiłam na zakwasie, który przygotowywałam kilka dni wcześniej.  Kilka miesięcy temu naszło mnie na barszcz więc postanowiłam zrobić go na skrzydełkach z kurczaka i bez zakwasu. Muszę przyznać, że wyszedł równie pyszny i chyba taki bardziej konkretny :) Zazwyczaj jednak na Wigilię gotuje się barszcz bezmięsny, tak wiec tym razem zrobiłam go bez użycia kurczaczka.




Potrzebujemy:

1,5kg buraków
2 marchewki
1 pietruszka
1 por(biała cześć)
1/2 selera
5 ziarenek ziela angielskiego
3 ziarenka pieprzu czarnego
5 liści laurowych
2 ząbki czosnku
1/2 cebuli
1/2 jabłka(bez gniazda)
4-5 szt.suszonych grzybów
2 łyżki soku z cytryny
majeranek
maggi, sol, pieprz do smaku



Buraki 1kg dobrze czyszczę szczoteczka, odcinam końcówki i bez obierania kroję na ćwiartki pozostałe warzywa obieram. Czosnek siekam w plasterki, dodaję 3listki laurowe, 3 ziarenka ziela angielskiego i wszystkie warzywa. Zalewam 2 litrami przegotowanej, ale zimnej wody.  Tak pozostawiam przez kilka godzin. Zagotowuję, a następnie do gotującego się wywaru dodaję kolejne 2,5-3 l wody. Czekam, aż wszystko się zagotuje, wyławiam czosnek i dodaję resztę buraków, grzybki, jabłko , sok z cytryny, maggi oraz troszkę soli.
Całość gotuję ok godziny na bardzo małym ogniu bez przykrycia,  buraczki muszą być miękkie, a barszczyk powinien mieć już swój smak.
Dopiero wtedy dodaję resztę liści laurowych, ziela oraz  majeranek ew. sol czy maggi do smaku. Następnie wyciągam wszystkie  warzywka i tym sposobem mam wyśmienity barszczyk. 

Gdy próbowałam robić barszcz w tej wersji bałam się, że nie będzie tak intensywny jak na zakwasie, ale przez to, że cześć wody odparowuje jest idealnie. Tak więc jeśli nie macie czasu lub ochoty na przyrządzenie zakwasu gwarantuje, że wyjdzie pyszny. Pamiętajcie jednak, że z 5l zrobią się 3, dość spora ilość wody musi odparować,żeby miał konkretny smak.

Jeśli chcecie uzyskać 5 l barszczu polecam podwoić wszystkie składniki, no może poza czosnkiem :)
Nie polecam testować tego na 10 l wywaru i oczekiwaniu na odparowanie, ponieważ buraki przy dłuższym gotowaniu tracą zarówno kolor jak i smak.

Jeśli ktoś lubi intensywny smak czosnku nie trzeba go wciągać, ja jednak tym razem to zrobiłam bo ostatnio było mi troszkę za dużo.  

Mój barszcz już gotowy czeka na Wigilię :)