Jestem za surowymi karami dla pseudo-hodowców, karami więzienia za znęcanie się nad zwierzętami!!!
Wiem, ze miałam ciągnąc watek o urlopie, ale wydaje mi się, że to jest ważniejsza sprawa.
Ostatnio oglądałam masę reportaży i jestem w ogromnym szoku co dzieje się ze zwierzętami szczególnie psami w Polsce.
Ja pierdziele, mnie się to w głowie nie mieści...jak można ...jak można tak traktować żyjąca, kochająca istotę. Czy to wielka różnica czy to człowiek czy zwierze...? żyje, oddycha, czuje, kocha, a traktowane jak rzecz...Polska mentalność ??!!
Porównując Niemcy i Polskę..psy w Polsce często traktowane są okropnie(delikatnie powiedziane) łańcuch, buda, pusta miska, bicie, katowanie, wyrzucanie z auta... do cholery lepiej traktuje się kryminalistów, pedofilii itd. niż zwierzaki, które w 99% nie są niczemu winne. Nie ma psa, który rodzi się agresywny, to działanie człowieka napędza tą całą agresywną machinę, to durni i nieodpowiedzialni posiadacze psów wychowują i szkolą je w taki sposób.
Sama wzięłam psa z pseudo- hodowli , ale nie miałam o tym pojęcia. Szukałam labradorka ( mógł być mieszaniec nie zależało mi na rodowodowym psie) szukałam kogoś, komu pojawiły się szczeniaki( mam kota i wiem, ze żaden dorosły pies nie przeszedłby). Trafiłam na takich- tak myślałam. Zapewniali, że tak wyszło itd.
Gdy pojechałam po szczeniaczka wszystko wyglądało super do chwili gdy weszłam na posesje... matka- labradorka biegała wolno, ale 5 innych psów było na łańcuchu w tym młody lab. Zwróciłam uwagę, ale kobieta stwierdziła, ze to tylko dlatego, ze przyjechaliśmy, dla bezpieczeństwa...
Szczeniaczki były przesłodkie biegały wolno i widać było, ze matka tez jest chowana w dobrych warunkach. Wzięłam swojego szczeniaczka, dostałam książeczkę,1 badania były przeprowadzone...ogólnie super. Mimo wszystko nie dawało mi spokoju to, że tyle psów na łańcuchach jest. Wiem, ze wielu pomyśli, ze świnia ze mnie, ale pojechałam w to miejsce wieczorem, aby sprawdzić...no i nie myliłam się...psy cały czas na łańcuchu.
Podejrzewałam, że mój Fado i jego 5-cioro rodzeństwa nie było przypadkiem...Zgłosiłam sprawę, ale usłyszałam, że to jeszcze nie powód do interwencji. Moze faktycznie nie działa im się tam krzywda, ale sytuacja bardzo dziwna no i bez bez nadzoru.
Do czego zmierzam... zapewniano mnie, że szczeniaki są zdrowe, ojciec z rodowodem, matka i ojciec zdrowi itd. Niestety tak nie było, ponieważ mój labek ( mimo, ze jest wypisz wymaluj rodowodowym psem, sprawdzaliśmy to pod katem ojca - policyjnego rodowodowego psa) ma wrodzona dysplazje, genetycznie osłabione stawy. Jasna sprawa, że mogłam się tego spodziewać biorąc psiaka z miejsca, o którym nie miałam zielonego pojęcia. Tylko jest jedna bardzo istotna sprawa!!! Ja nie brałam szczeniaka z hodowli, ale od ludzi, którym "niby" suka się oszczeniła i nie maja co zrobić ze szczeniakami. Kurcze wolałam zabrać szczeniaczka od "pewnych" ludzi, po co mieli go uśpić, albo zabić!!! Dzis wiem, że 90% takich cudnych ludzi to fałszywe świnie i oszuści, żerujący na ludzkich słabościach.
(bo po tym co usłyszałam, najchętniej zabrałabym wszystkie te psiaki)
Nie żałuję decyzji i ciesze się, że Fado jest u mnie bo podejrzewam, ze gdyby trafił do przeciętnego "polaka " dziś leżałby na ulicy, w schronisku, albo co gorsza już by nie żył. Ma dopiero 2 lata, a już przeszedł 2 operacje więzadeł tylnych łap, koszty bagatela...2000Euro jedna łapa czyli razem 4000€.
Zanim wzielam psiaka tej rasy byłam świadoma tego co może się przydarzyć, wiedziałam, że maja one problemy ze stawami, uszami, oczami. Ja wykupiłam ubezpieczenie, ale powiedzcie szczerze co zrobi osoba, która bierze pieska dla przyjemności, lelania i totalnie nie liczy się z tym co może się przydarzyć, totalnie nie zdaje sobie sprawy z kosztów utrzymania zwierzaka,a co tu mówić o leczeniu czy operacjach... wyrzuci go, zakopie, uśpi, utopi, zabije...????
Jestem ciekawa co dzieje się z rodzeństwem Fado, tych szczeniaków było razem 6.
Jeśli w tym miejscu nadal psy będą na łańcuchach, a za jakiś czas będą szczeniaki labow upublicznię miejsce nawet jeśli grozi to kara dla mnie.
Ciągle mówi się , ze nikt nic nie robi...dlaczego???Ludzie boja się odpowiedzialności, może w końcu prawo stanie po naszej stronie i stronie zwierząt !!!
A oto zdjęcia jak wygląda psiak po operacjach...nie dochodziłoby do tego gdyby właściciele byli świadomi tego co robią i gdyby ukrócił się proces nielegalnych hodowli !!!
Nie wiem czy ktoś, kto nie przeżył tego zdaje sobie sprawę jak wygląda miesiąc z pieskiem po takiej operacji. Nie wspominając o pierwszych 72 godzinach, gdy psiak nie wie co się z nim dzieje, chce się bawić...a nie może, chce wejść po schodach...a to zabronione.Bardzo często wymiotuje po narkozie, albo kilka dni dłużej mimo, że nigdy wcześniej to się nie zdarzało. Trzeba brać urlop, żeby zająć się chorym dokładnie tak jak z dzieckiem, albo dorosłym, który też wymaga takiej opieki.
Pies( i inne zwierzęta) to nie zabawka, to żyjąca istota oddana bezgranicznie i bezwarunkowo!!!
Nie jesteście gotowi na zwierzaka? Nie fundujcie sobie takich prezentów, to tak jakby podarowano dziecko, a następnie gdy już podrośnie i nie jest takie słodkie wyrzucono na ulice, albo zabito.
No wlasnie KOCHANI RODZICIE wyobraźcie sobie, ze ten cudny szczeniak - prezent dla Waszego dziecka jest wlanie NIM. A po kilku miesiącach wyrzucacie go na ulice, usypiacie albo z zimna krwią mordujecie.
Nadal chcecie kupować psy (koty) z nie wiadomo jakich źródeł??? Odradzam i polecam kastracje to jedyny sposób , aby zmniejszyć problem milionów psów w schroniskach , zabijanych, maltretowanych i usypianych.
Pamiętajcie zwierząt nie bierze się do domu bo taka mamy zachciankę!!! To musi być świadoma i przemyślana decyzja!!!
Jestem za surowymi karami dla pseudo-hodowców, karami więzienia za znęcanie się nad zwierzętami!!!
Ahh to codzienne życie, problemy i przyjemności, smutki i radości, gotowanie, pranie i sprzątanie ,zdrowie i uroda, czasem i choroba... Mimo, ze w życiu bywa rożnie lubię żyć i życie lubić :)
środa, 18 czerwca 2014
Urlop z psem tym razem Niemcy- LÜBZ - DDR-y ...super sprawa:)
Witajcie,
dziś po raz kolejny wracam z tematem urlopu z pieskiem. Na różnych forach ludzie pytają o miejsca w De gdzie można z psiakiem wyjechać. Zapewniam, ze w Niemczech takich miejsc jest bardzo dużo, co najmniej 80% hoteli toleruje zwierzaki, bardzo często nasz pupil otrzyma własny kocyk, poduszeczkę, miski a nawet zabawki, ale takie przyjemności kosztują w 5 gwiazdkach nawet 60€ za dobę :) W hotelach o niższym standardzie, pensjonatach oraz prywatnych miejscach od 5 do 30€ za dobę.
W moim dzisiejszym poście zamieszczę trochę info i zdjęć z Lübz, małego miasteczka w Niemczech, w kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie oraz okolic.
Lübz jest faktycznie mały , ok 6000 mieszkańców, no jak dla mnie taka większa wioska :) Teoretycznie miasteczko dla ludzi starszych, nie ma tutaj dyskotek, po 23 to praktycznie nie ma gdzie pójść. Jest to rewelacyjne miejsce dla osób ceniących sobie święty spokój i kochających przyrodę.
Nazwa miasta była wiele razy zmieniana w 1224 miasto nazywało się Lubicz, następnie Louzie, Lubitze, Lubisse, Lubcze , Lubec - mnie kojarzy sie to z serialowa rodzinka z lat 90-tych, ale być może coś w tym jest bo było to miejsce lokalnych twórców słowiańskich . Ogólnie my mówimy, a raczej kiedyś mówiliśmy mój luby...i tez to słowo miało duże znaczenie. Dokładnie tak jest z tym miasteczkiem.
My wybraliśmy się na weekend, mój mężulek wyszukał w necie oferty- kurzurlaub- krotki urlop- i tak właśnie trafiliśmy do hotelu ZUR ELDENBURG . Niby taki zwykły hotelik, ale było rewelacyjnie.
Pokój z ogromnym wyrkiem wodnym, sauna, jacuzzi, masaż, kolacja, hmmm żyć nie umierać :) Było na prawdę super. Ale jednego czego jestem pewna...nigdy nie kupie sobie łóżka wodnego...super sprawa na upojne noce, ale nie na codzienny- conocny wypoczynek. Bynajmniej nie dla mnie. Ciągle coś się zapada, ułożyłam się i już niby dobrze, a tu znowu coś nie pasuje, gdzieś ciągle coś ucieka...no i co najgorsze... noooo zimno, ta woda serio ziębi. Fajny bajer na upały, ale ja obudziłam się w nocy totalnie zmarznięta, włączyłam ogrzewanie wody i zrobiło się miło. W hotelu super, ale tak co noc grzać tyle wody...mało ekonomiczne :) Chyba jednak wole mój materac. Poniżej trochę zdjęć z hotelu oraz Lübz.
Musze przyznać, że mimo iż mieszkam praktycznie na pograniczu z DDRami(15 km) to nie odczuwa się tego, dopiero teraz gdy wyjechałam zobaczyłam różnicę.- ogromną różnice pomiędzy Ost i Westdeutschland. Może nawet nie tyle co bieda rzuca się w oczy , ale bardzo duże zaniedbania po wojnie widać i czuć. Widać to dosłownie, czuć ...hmmm raczej pozytywnie, bynajmniej dla mnie. Totalnie inni ludzie niż u nas. Taka bardziej polska mentalność z lat 90-tych. Dzisiaj to nie to- dzisiaj pogoń za pracą , karierą, kasą. A w Lübz totalny spokój, , wszyscy uśmiechnięci, pogodni i życzliwi . Mnie osobiście bardzo się to podoba. W końcu po wielu latach poczułam się jak w domu u babci.
Jeśli komuś brakuje takiego klimatu polecam serdecznie :)
Kolejna pozytywną stroną jest jedzonko....oj chyba ze 100kg przytyłam, ale żarcie 1 klasa :)
http://www.alter-amtsturm.de/luebz/
...Najgorzej jak sie komuś coś wydaje...heheh :)
Takie pyszności jedliśmy w Alter Amtstrum - restauracja na przeciwko hotelu. Wydawało nam się pysznie, ale następnego dnia udaliśmy się w inne miejsce i dopiero poczuliśmy co oznacza najeść się w Lübz:)
Poniżej zdjęcia z Eldeterrassen
http://www.hotelchristine.de/eldeterrassen.html
Oj tutaj wymiękliśmy oboje, jedzonko jak u babci, a porcje tak ogromne, ze najedzą się 2 osoby, albo 4 na diecie ;)
Oboje nie przypuszczaliśmy, że porcje będą tak duże, wcześniej zamówiliśmy sobie krem ze szparagów...niebo w gębie :) Gdy dostaliśmy 2 danie oboje parsknęliśmy śmiechem...kelnerka wyczula chyba sytuacje- zaproponowała, ze zapakuje nam resztę na wynos :) W sumie nie chcieliśmy, ale zostało nam tyle miecha, ze dla pieska warto było. Malo tego, Fado został potraktowany jak normalny gość, dostał michę z woda oraz cały talerz mięsiwa, a do tego goście, którzy nie zjedli swoich porcji chcieli mu oddawać...hmmm następnym razem będę psem...tyle żarcia za darmochę ;P
Z ręką na sercu polecam to miasteczko, ten hotel oraz ten lokal, nie dość, ze widoki cudowne, jedzenie przepyszne to jeszcze nasz pupilek najadł się za wszystkie czasy :) i jeszcze zapakowane miał na wynos :)
Uwierzcie mi za 500zl nie dostaniecie takiego weekendu w Polsce :)
W kolejnym wpisie opisze kolejne dni z naszego weekendu ...zapraszam do czytania :)
dziś po raz kolejny wracam z tematem urlopu z pieskiem. Na różnych forach ludzie pytają o miejsca w De gdzie można z psiakiem wyjechać. Zapewniam, ze w Niemczech takich miejsc jest bardzo dużo, co najmniej 80% hoteli toleruje zwierzaki, bardzo często nasz pupil otrzyma własny kocyk, poduszeczkę, miski a nawet zabawki, ale takie przyjemności kosztują w 5 gwiazdkach nawet 60€ za dobę :) W hotelach o niższym standardzie, pensjonatach oraz prywatnych miejscach od 5 do 30€ za dobę.
W moim dzisiejszym poście zamieszczę trochę info i zdjęć z Lübz, małego miasteczka w Niemczech, w kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie oraz okolic.
Lübz jest faktycznie mały , ok 6000 mieszkańców, no jak dla mnie taka większa wioska :) Teoretycznie miasteczko dla ludzi starszych, nie ma tutaj dyskotek, po 23 to praktycznie nie ma gdzie pójść. Jest to rewelacyjne miejsce dla osób ceniących sobie święty spokój i kochających przyrodę.
Nazwa miasta była wiele razy zmieniana w 1224 miasto nazywało się Lubicz, następnie Louzie, Lubitze, Lubisse, Lubcze , Lubec - mnie kojarzy sie to z serialowa rodzinka z lat 90-tych, ale być może coś w tym jest bo było to miejsce lokalnych twórców słowiańskich . Ogólnie my mówimy, a raczej kiedyś mówiliśmy mój luby...i tez to słowo miało duże znaczenie. Dokładnie tak jest z tym miasteczkiem.
My wybraliśmy się na weekend, mój mężulek wyszukał w necie oferty- kurzurlaub- krotki urlop- i tak właśnie trafiliśmy do hotelu ZUR ELDENBURG . Niby taki zwykły hotelik, ale było rewelacyjnie.
Pokój z ogromnym wyrkiem wodnym, sauna, jacuzzi, masaż, kolacja, hmmm żyć nie umierać :) Było na prawdę super. Ale jednego czego jestem pewna...nigdy nie kupie sobie łóżka wodnego...super sprawa na upojne noce, ale nie na codzienny- conocny wypoczynek. Bynajmniej nie dla mnie. Ciągle coś się zapada, ułożyłam się i już niby dobrze, a tu znowu coś nie pasuje, gdzieś ciągle coś ucieka...no i co najgorsze... noooo zimno, ta woda serio ziębi. Fajny bajer na upały, ale ja obudziłam się w nocy totalnie zmarznięta, włączyłam ogrzewanie wody i zrobiło się miło. W hotelu super, ale tak co noc grzać tyle wody...mało ekonomiczne :) Chyba jednak wole mój materac. Poniżej trochę zdjęć z hotelu oraz Lübz.
Fado najlepszy pies-bilardzista :) |
Łóżko wodne 2,20x 2,20...trzeba było się szukać, ale daliśmy rade :) |
Jacuzzi, sauna, fitness...wszystko do dyspozycji :) |
Pamiętacie mleczko z takich butelek...to było mleko! |
"Trampka "można spotkać częściej niż by się wydawało :) |
Rosyjskie napisy do dziś widnieją na budynkach. |
Musze przyznać, że mimo iż mieszkam praktycznie na pograniczu z DDRami(15 km) to nie odczuwa się tego, dopiero teraz gdy wyjechałam zobaczyłam różnicę.- ogromną różnice pomiędzy Ost i Westdeutschland. Może nawet nie tyle co bieda rzuca się w oczy , ale bardzo duże zaniedbania po wojnie widać i czuć. Widać to dosłownie, czuć ...hmmm raczej pozytywnie, bynajmniej dla mnie. Totalnie inni ludzie niż u nas. Taka bardziej polska mentalność z lat 90-tych. Dzisiaj to nie to- dzisiaj pogoń za pracą , karierą, kasą. A w Lübz totalny spokój, , wszyscy uśmiechnięci, pogodni i życzliwi . Mnie osobiście bardzo się to podoba. W końcu po wielu latach poczułam się jak w domu u babci.
Jeśli komuś brakuje takiego klimatu polecam serdecznie :)
Kolejna pozytywną stroną jest jedzonko....oj chyba ze 100kg przytyłam, ale żarcie 1 klasa :)
http://www.alter-amtsturm.de/luebz/
...Najgorzej jak sie komuś coś wydaje...heheh :)
Takie pyszności jedliśmy w Alter Amtstrum - restauracja na przeciwko hotelu. Wydawało nam się pysznie, ale następnego dnia udaliśmy się w inne miejsce i dopiero poczuliśmy co oznacza najeść się w Lübz:)
Poniżej zdjęcia z Eldeterrassen
http://www.hotelchristine.de/eldeterrassen.html
Oj tutaj wymiękliśmy oboje, jedzonko jak u babci, a porcje tak ogromne, ze najedzą się 2 osoby, albo 4 na diecie ;)
Oboje nie przypuszczaliśmy, że porcje będą tak duże, wcześniej zamówiliśmy sobie krem ze szparagów...niebo w gębie :) Gdy dostaliśmy 2 danie oboje parsknęliśmy śmiechem...kelnerka wyczula chyba sytuacje- zaproponowała, ze zapakuje nam resztę na wynos :) W sumie nie chcieliśmy, ale zostało nam tyle miecha, ze dla pieska warto było. Malo tego, Fado został potraktowany jak normalny gość, dostał michę z woda oraz cały talerz mięsiwa, a do tego goście, którzy nie zjedli swoich porcji chcieli mu oddawać...hmmm następnym razem będę psem...tyle żarcia za darmochę ;P
Z ręką na sercu polecam to miasteczko, ten hotel oraz ten lokal, nie dość, ze widoki cudowne, jedzenie przepyszne to jeszcze nasz pupilek najadł się za wszystkie czasy :) i jeszcze zapakowane miał na wynos :)
Uwierzcie mi za 500zl nie dostaniecie takiego weekendu w Polsce :)
W kolejnym wpisie opisze kolejne dni z naszego weekendu ...zapraszam do czytania :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)