piątek, 3 stycznia 2014

Kilka  Świątecznych i Sylwestrowych fotek :)








Stół prawie przygotowany, ale zabrakło serwetek hehehe
udalo sie je ułożyć...prawie przed przybyciem gości :)











Pierwszy raz przygotowywałam Wigilie
wyszło...no kurcze wyszło :)
Zupa  rybna i sałatka jarzynowa robiona przez teściową- pyszne  :)









Moje wyczyny:
Barszcz czerowny
Makiełki
Ryba po grecku
Pierogi- ponoć zajebiste :) 
Sledziki po kaszubsku
Sledzie z jabłkiem i ogórkiem
Kapusta z grochem i grzybami
Kapusta z fasola- taka moja domowa i poszła szybciutko :)












Ja z moim kochanym mężusiem :)






 
Dobry wieczór,
Na początku  chciałabym życzyć wszystkim Pomyślności w Nowym Roku oraz przeprosić  za brak wcześniejszych wpisów chociażby z życzonkami, niestety w przeciągu ostatnich kilku dni jakoś wszystko szło pod górkę.
Najpierw gotowanie szykowanie itd potem mój kochany laptopik zaczął  szwankować, jakby tego było mało  rozchorował nam się piesio:(
Tak wiec w Wigilijny poranek spędziliśmy w poczekalni u weterynarza. Pierwszy dzień Swiat niby było lepiej, wybraliśmy się na spacer po plaży no, ale pech ans nie opuszczał i Fado zerwał ścięgno. Spacer zakończył się po 15 minutach no, a ze dobrze nie było już następnego dnia byliśmy na Notfall - czyli taki ostry dyżur. Nasze domysly potwierdzil lekarz- zerwane sciegno i konieczna operacja :(
30.12 o 12:00 Fadko już leżał na stole, ok godziny 20:00  odebraliśmy naszego czworonoga, a wtedy raczej trójnoga. Niestety nie tylko ścięgno poszło, ale cała łękotka, która została usunięta:(
Noc była przerażająca, spaliśmy na raty bo Fado budził się piszczal, schodziła mu narkoza wiec był mocno ogłupiony. Tak na dobra sprawę zasnęłam o 9 rano i wstałam o 12 bo sąsiedzi burzyli betonowe schody...jakaś masakra :)
Odmówiliśmy kilku gości żeby zapewnić psiakowi spokój po operacji, ale mimo wszystko kilka osób było, tak wiec Sylwestra spędziliśmy bardzo spokojnie, ale milo :)
Cale szczęście wszystko poszło dobrze, wczoraj ściągnęli mu opatrunek i teoretycznie za 10 dni powinniśmy zgłosić się do zdjęcia klamerek( w przypadku dużych ras nie zakłada się szwów, tylko metalowe klamry).
Praktycznie dziś kolejny raz u weta byliśmy bo piesio zdążył oblizać sobie ranę co doprowadziło do infekcji i opuchlizny.
No i tak właśnie wyglądały nasze Święta, pierwsze w De ...tak sobie myślę, ze gdybyśmy byli w Pl może nic by się nie wydarzyło, no ale nie będę gdybać... takie życie raz jest dobrze, a  raz źle :)
Najważniejsze, ze Fadek dochodzi do siebie :)))))