piątek, 14 marca 2014

Piątek, piąteczek :)

Weekend się zaczyna a ja wypompowana na maxa. W niedziele siedziałam  dość  długo  powtarzając  do egzaminu, we wtorek również  spałam  tylko 3 godziny tak wiec środa trochę cofnięta. Nie byłoby najgorzej gdyby nie wczorajsza operacja mojej psinki :( W sobotę zerwał kolejne więzadło  tym razem w lewej tylnej łapce. No i wczoraj operacja( to już 2, w grudniu operowana była prawa łapka) . Do domu zabraliśmy   go po 3 godzinach od operacji i cała narkoza do 4 rano schodziła  - cała noc nie przespana i cały dzisiejszy  dzień  bo trzeba bardzo uważać , aby się nie uderzył , nie zahaczył itd. Na szczęście operacja przebiegła pomyślnie wszystko jest w porządku ... no chyba wszystko bo podczas operacji bardzo zwolniło mu serduszko i lekarz podejrzewa niedoczynność tarczycy. Normalnie mój   psiak chyba moje geny odziedziczył :) Ja również  po operacji z metalem w nodze i tez z niedoczynnością  ...no piesio trafił jak swój na swego :)

Dzis padnięta  jestem o tygodniu nie dosypiam  ale za kilka dni będzie  już wszystko dobrze :)

Tutaj taka mała porada, jeśli u swojego psiaka zauważycie, utykanie- kulawiznę odwiedźcie weterynarza, mimo, ze po kilku dniach jest lepiej naderwane lub zerwane więzadło krzyżowe bardzo boli i obciąża zdrowe stawy. W przypadku małych ras nie trzeba operować, ale przy dużych psach jest to najlepsze wyjście mało tego w przypadku artrozy dużo lepiej psiak będzie ja znosił. 

Tak moj piesio wygląda dzisiaj:( ale za kilka dni będzie inaczej:) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz