Weekend się zaczyna a ja wypompowana na maxa. W niedziele siedziałam dość długo powtarzając do egzaminu, we wtorek również spałam tylko 3 godziny tak wiec środa trochę cofnięta. Nie byłoby najgorzej gdyby nie wczorajsza operacja mojej psinki :( W sobotę zerwał kolejne więzadło tym razem w lewej tylnej łapce. No i wczoraj operacja( to już 2, w grudniu operowana była prawa łapka) . Do domu zabraliśmy go po 3 godzinach od operacji i cała narkoza do 4 rano schodziła - cała noc nie przespana i cały dzisiejszy dzień bo trzeba bardzo uważać , aby się nie uderzył , nie zahaczył itd. Na szczęście operacja przebiegła pomyślnie wszystko jest w porządku ... no chyba wszystko bo podczas operacji bardzo zwolniło mu serduszko i lekarz podejrzewa niedoczynność tarczycy. Normalnie mój psiak chyba moje geny odziedziczył :) Ja również po operacji z metalem w nodze i tez z niedoczynnością ...no piesio trafił jak swój na swego :)
Dzis padnięta jestem o tygodniu nie dosypiam ale za kilka dni będzie już wszystko dobrze :)
Tutaj taka mała porada, jeśli u swojego psiaka zauważycie, utykanie- kulawiznę odwiedźcie weterynarza, mimo, ze po kilku dniach jest lepiej naderwane lub zerwane więzadło krzyżowe bardzo boli i obciąża zdrowe stawy. W przypadku małych ras nie trzeba operować, ale przy dużych psach jest to najlepsze wyjście mało tego w przypadku artrozy dużo lepiej psiak będzie ja znosił.
Tak moj piesio wygląda dzisiaj:( ale za kilka dni będzie inaczej:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz